Sprawozdanie z Halloween-owego biegu
Organizatorem biegu było Grodziskie Stowarzyszenie na Rzecz Osób Zagrożonych Wykluczeniem Społecznym
Relacja z zawodów
V Mistrzostwa Mazowsza w tenisie stołowym środowisk abstynenckich

Z ks. Piotrem ADAMUSEM CRL, proboszczem parafii w podkrakowskim Kamieniu i certyfikowanym terapeutą uzależnień, rozmawia Magdalena STOKŁOSA.

Magdalena Stokłosa: W jaki sposób osoba duchowna powinna podchodzić do problemu uzależnienia?

Ks. Piotr Adamus:Przede wszystkim z wyrozumiałością. Ksiądz nie może patrzeć na uzależnionego wyłącznie jako na grzesznika, którego należy potępiać. Musi dostrzec w nim osobę, która boryka się z chorobą, i która potrzebuje pomocy. Bardzo często zdarza się, że księża postrzegają problem alkoholowy właśnie wyłącznie przez pryzmat grzechu. W wielu przypadkach wynika to z przekonań wyniesionych z domu, często też z niewiedzy. Są kapłani, którzy nie mają pojęcia o chorobie alkoholowej, bo nigdy się z nią nie zetknęli. A ich postawa w tym względzie może przynieść dobre rezultaty albo zniechęcić do szukania pomocy u księdza.

Należałoby wyposażyć księży w większą wiedzę z zakresu uzależnień?

Uważam, że w ramach studiów przynajmniej jeden semestr, a może nawet rok, powinno się poświęcić zajęciom dotyczącym uzależnień. Klerycy studiują przecież psychologię i w ramach tego przedmiotu, moim zdaniem, ta kwestia powinna zostać uwzględniona. Powinno się uczyć, czym jest uzależnienie, jakie są mechanizmy psychologiczne uzależnienia i objawy tej choroby. To byłoby naprawdę pomocne, bo ksiądz wiedziałby, kto do niego przychodzi i jakiej pomocy potrzebuje. Często zdarza się bowiem, że księża – nie ze złej woli, ale z niewiedzy – usiłują podejść do uzależnienia tylko przez pryzmat wiary. Próbują przekonać daną osobę, by zaufała Panu Bogu, więcej się modliła. A przecież jest bardzo mało prawdopodobne, by sama modlitwa wystarczyła do tego, by zacząć zdrowieć.

Jak w takim razie rozmawiać z uzależnionym?

Najlepiej uświadamiać mu szkody, których doznaje przez nadużywanie alkoholu. Pokazywać, co już stracił i co jeszcze może stracić.

Zdarza się, że osoba uzależniona sama zgłasza się do księdza ze swoim problemem?

Bardzo często zdarza się, że takie osoby chcą ze mną porozmawiać, bo w mojej parafii wszyscy wiedzą, że zajmuję się leczeniem uzależnień. Najczęściej przychodzą pod namową współmałżonka. Do takich wyznań najintensywniej dochodzi w sierpniu, miesiącu trzeźwości. Czytany jest wówczas list Episkopatu, odmawia się modlitwy o trzeźwość narodu.

Co mówią ci, którzy do księdza przychodzą?

Zawsze zaczynają od tego, że tak naprawdę nie mają problemu z alkoholem. Owszem, czasami się napiją, ale z całą pewnością nie jest to uzależnienie. Pytam wtedy zawsze: a co takiego się stało, że żonie czy mężowi nagle zaczęło to przeszkadzać? Wtedy taka osoba odpowiada, że właśnie straciła pracę albo nie radzi sobie z kłopotami. Zaczynamy więc rozmowę, podczas której próbujemy ustalić, dlaczego tak się dzieje. Ta osoba często szybko uświadamia sobie, że źródłem jej problemów może być nadużywanie alkoholu.

Do poszukania pomocy skłania jakiś przełomowy moment w życiu?

Najczęściej tak – jest to moment jakiegoś kryzysu. I najczęściej sam uzależniony tego nie widzi. Dostrzegają to jego bliscy, którzy namawiają do poszukania wsparcia. Mam jednak zasadę, że nie pracuję z moimi parafianami nad procesem wychodzenia z uzależnienia. Po pierwszej rozmowie i znalezieniu motywacji kieruję ich do poradni czy ośrodka leczenia uzależnień. Osoby spoza parafii mogą w naszym ośrodku1 przejść terapię podstawową, a później pogłębioną.

Uzależnieni, niestety, najczęściej zgłaszają się pod wpływem alkoholu, rzadziej kiedy przerywają ciąg.

W sytuacji, gdy ktoś jest nietrzeźwy, można w ogóle coś zrobić?

To zależy od poziomu tej nietrzeźwości. Czasami trzeba po prostu zachęcić, by przyszedł, gdy wytrzeźwieje. Z kolei osoby, które przerwały ciąg, czasami należy po prostu skierować na detoks, bo ogólny stan organizmu nie pozwala na pracę terapeutyczną. Taki detoks trwa do tygodnia i zdarza się, że pacjenci zaraz po nim zostają w ośrodku od razu na terapię odwykową, bo na detoksie są do tego motywowani.

Trudno rozmawiać o uzależnieniu?

Pytanie o uzależnienie wprost w ogóle nie ma sensu, bo osoba uzależniona nigdy nie przyzna się do tego, że ma problem. To długi proces uświadamiania i pokazywania, że bieżące problemy wynikają z nadużywania alkoholu. Niekoniecznie trzeba od razu nazywać rzeczy po imieniu, mówić o alkoholizmie – znacznie lepiej jest używać terminu „problem”.

Dlaczego zdecydował się ksiądz zostać certyfikowanym terapeutą uzależnień?

Ponieważ sam jestem uzależniony od alkoholu. Jestem po terapii odwykowej, terapii pogłębionej i po programie rozwoju osobistego. Ukończyłem szkołę psychoterapii leczenia uzależnień w Krakowie.

Własne doświadczenia pomagają pomagać innym?

Jak najbardziej.

Jak długo ksiądz nie pije?

10 lat.

Proces wychodzenia z choroby był trudny?

Każdy proces zdrowienia jest trudny. Trwa on nadal.

Kiedy ksiądz zdał sobie sprawę, że ma problem?

Tak naprawdę zobaczyłem, że mam problem dopiero w czasie leczenia odwykowego w ośrodku w Starych Juchach. Zdałem sobie sprawę, że wszystko, o czym mówią terapeuci, dzieje się w moim życiu. Jechałem na terapię odwykową z pełnym przekonaniem, że nie jestem uzależniony i jadę tam udowodnić sobie i wszystkim wokół, że ta choroba mnie nie dotyczy.

Czyli to ktoś z boku namówił księdza do poszukania wsparcia?

Tak. Zresztą w swojej pracy nie spotkałem nikogo, kto sam chciałby się leczyć. Najczęściej to najbliżsi dostrzegają problem, a uzależniony przychodzi po pomoc tylko po to, by profesjonalista potwierdził mu, że jego problem nie dotyczy.

Wiara pomaga w zdrowieniu?

Człowiekowi wierzącemu jak najbardziej. Choroba alkoholowa degraduje wszystkie sfery życia, także tę duchową. Najpierw potrzebna jest więc diagnoza, aby pacjent zrozumiał, że jest człowiekiem chorym. Jeśli wierzy, wiara może mu bardzo pomóc w procesie trzeźwienia.

Niestety, wielu uzależnionych wyklucza siebie samych z Kościoła. Nie widzą sensu uczestniczenia we mszy świętej, w sakramentach. Czują się niegodni, by przystąpić do spowiedzi i Komunii świętej. Alkoholicy często nie przychodzą do kościoła, bo albo są pijani, albo na kacu i fizycznie nie są w stanie uczestniczyć we mszy. Kiedy pojawiają się wyrzuty sumienia i tzw. kac moralny, tłumaczą sami sobie, że chodzenie do kościoła jest pozbawione sensu. Sensu nie ma też spowiedź, bo przecież i tak zaraz znów zaczną pić. Nie zapominajmy też o problemie wstydu: „ludzie, którzy stoją obok mnie w kościele wiedzą, że jestem alkoholikiem. Lepiej się nie pokazywać”. Tak działa choroba alkoholowa.

Można zmienić sposób rozumowania takiej osoby?

Można próbować wyjaśnić jej, że uczestnictwo w sakramentach ułatwia utrzymanie abstynencji. Pokuta i Komunia święta może motywować do tego, by nie pić. Należy też uświadamiać, że Kościół to nie jest wspólnota ludzi świętych, ale grzeszników. I dla każdego grzesznika jest w nim miejsce.

Przede wszystkim jednak taką osobę trzeba motywować do podjęcia terapii i pokazywać jej, że tak jak każdy chory potrzebuje lekarza specjalisty w danej dziedzinie medycyny, tak samo uzależniony potrzebuje lekarza terapeuty. Należy wskazać różne możliwości, bo wielu osobom terapia kojarzy się wyłącznie z „oddziałem zamkniętym”, a tak przecież nie musi być. Można skierować do poradni, grupy AA albo gminnej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych.

Księża mają więc do odegrania ważną rolę „nieformalnych pomocników” w systemie rozwiązywania problemów alkoholowych.

W kontakcie z osobą uzależnioną księża naprawdę mogą okazać dużą pomoc. W pracy duszpasterskiej często zdarza się, że żona czy dzieci osoby uzależnionej mają potrzebę porozmawiania o swoich problemach z kapłanem. Poza tym ksiądz zazwyczaj zna swoich parafian i sam dostrzega problem. Może wspierać i przekonywać do leczenia, ale może też pomóc chronić zdrowie pozostałych członków rodziny.

Zdarza się, że problem uzależnienia ujawnia się podczas spowiedzi?

Tak, zarówno podczas spowiedzi osoby uzależnionej, jak i jej współmałżonka czy dzieci. W konfesjonale zdarza się to nawet częściej niż w kancelarii parafialnej. Spowiedź nie służy tylko odpuszczeniu grzechów. Jest też formą duchowego wsparcia, dlatego nie widzę problemu, by podczas sakramentu pojednania poruszać też problem nadużywania alkoholu i odpowiednio wspierać.

Sam fakt bycia księdzem sprawia, że obdarza się taką osobę zaufaniem?

Tak, choć tutaj jest także druga strona medalu. Zdarza się, że np. teściowe czy matki wysyłają kobietę do księdza, aby ten przekonał je do bycia w związku z osobą uzależnioną. I jeśli trafią na księdza, który nie ma odpowiedniej wiedzy na temat uzależnień, on pójdzie dokładnie w tym kierunku.

W konfesjonale ujawnia się też problem współuzależnienia?

Oczywiście, że tak. Ważną rolą księży jest wspieranie rodziny w tym, co spotyka ją w związku z uzależnieniem kogoś bliskiego oraz wyjaśnianie, że picie męża nie jest winą żony i odwrotnie. Bo często ujawnia się poczucie winy, zwłaszcza, gdy współmałżonek nie potrafi pomóc alkoholikowi. Należy wtedy zapytać, jakie metody dana osoba stosowała, przeanalizować, dlaczego nie poskutkowały i pokazać, że nie mamy do końca wpływu na to, czy osoba chora będzie piła, czy nie.

Osobę współuzależnioną kapłan może poinformować o rozmowie ze specjalistą.

Często spotyka się Ksiądz z postawą „mąż pije, ale to mój krzyż, który muszę nieść do końca życia”?

Bardzo często, zwłaszcza jeśli są to kobiety wierzące. Twierdzą, że przecież ślubowały przed Panem Bogiem i dlatego nie widzą możliwości rozstania. Są przekonane, że muszą być z daną osobą do końca życia i są skazane na swoją obecną sytuację. Dodatkowo często motywacją do pozostania z uzależnionym są dzieci.

Z praktycznego punktu widzenia należałoby wielokrotnie zachęcić żonę alkoholika do rozwodu, ale z punktu widzenia wiary już nie...

Zawsze powtarzam, że aby ratować małżeństwo, dwie osoby muszą być w miarę zdrowe. Mówię, że jedyna pomoc człowiekowi uzależnionemu od alkoholu to mówienie mu o możliwości podjęcia leczenia. A tak naprawdę najskuteczniejsza forma pomocy, to przestać mu pomagać. Tu widzę też miejsce na modlitwę w intencji osoby uzależnionej.

I co wtedy?

Wtedy ta osoba zacznie osobiście doświadczać kryzysów związanych ze swoim nałogiem i będzie musiała sama brać odpowiedzialność za to, co robi.

To działa?

Na pewno bardziej niż wtedy, gdy współmałżonek przejmuje za osobę uzależnioną kolejne obowiązki. Alkoholik nie doświadcza wtedy konsekwencji swojego nałogu i tym trudniej zrozumieć mu, że ma problem. Jeżeli mąż pije, a żona wychowuje sama dzieci, zabezpiecza finansowo byt rodziny, wyprasuje mężowi ubrania, posprząta i poda obiad, to dlaczego on ma nie pić? Przecież wszystko jest w jak najlepszym porządku.

Bycie terapeutą i jednocześnie księdzem częściej ułatwia czy utrudnia Księdzu pracę?

Wszystko zależy od człowieka. Zawsze zaczynam od pytania, czy fakt, że jestem księdzem danej osobie nie przeszkadza. Dotychczas nie spotkałem się ze sprzeciwem. Często za to pacjenci mówią po czasie, że poznali obraz osoby duchownej z innej strony, bo może nawet początkowo mieli pewne obawy, ale one szybko minęły.

Dla mnie działalność terapeutyczna to wzbogacenie kapłaństwa o kolejny aspekt. Misją księdza jest przecież służba bliźniemu. Osoby duchowne pomagają chorym w szpitalach, hospicjach. Alkoholizm to także choroba i pomoc takim osobom uważam za zupełnie naturalną.

W Księdza pracy częściej zdarzają się sukcesy czy porażki?

To zależy od tego, co nazwiemy sukcesem w pracy terapeutycznej. Dla mnie sukcesem jest to, że człowiek nie pije i chodzi na sesje przez miesiąc, dwa, trzy. Nawet jeśli później już się nie pojawi, to przynajmniej ma już świadomość, że jest chory i że może podczas terapii uzyskać pomoc. Natomiast tak naprawdę to nie terapeuta wpływa na sukces osoby uzależnionej. To wyłącznie jej własna praca. Terapeuta ma tylko pokazać drogę, towarzyszyć w procesie zdrowienia.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmowa ukazała się w „Świecie Problemów” nr 8/2017.

1 Ks. Piotr Adamus prowadzi Poradnię Leczenia Uzależnień w Kamieniu.

Niebieska Linia

"Niebieska Linia" to hasło, które obejmuje trzy ważne elementy systemu pomagania ofiarom przemocy w rodzinie w Polsce. Pierwszym z nich jest Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia". Jest to organizacja pozarządowa, która od 1995 roku na zlecenie Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych działa przy Instytucie  więcej...

Krajowa Rada

 MISJĄ Krajowej Rady Związków i Stowarzyszeń Abstynenckich jest: Koordynacja i wspieranie zadań Związków i Stowarzyszeń Abstynenckich oraz propagowanie postaw trzeźwościowych i prorodzinnych w Polsce. Proces integracji działań klubów, a później stowarzyszeń abstynenckich, ma swoją ponad dwudziestoletnią historię. więcej...

PARPA

Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych została utworzona w 1993 roku. Jest państwową jednostką budżetową podległą Ministrowi Zdrowia i działającą na mocy art.3 Ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Jej głównym celem działania jest więcej...

Zarząd MZSA

Prezes – Bogdan Urban. Zastępcy Prezesa – Andrzej Sowa, Paweł Śledziewski. Sekretarz – Grażyna Jaworska. Skarbnik – Jolanta Maciąg. Członkowie Zarządu – Joanna Kominek, Przemysław Stelmaszczyk, Adam Drożdżyński. Komisja Rewizyjna – przewodniczący – Zenon Kwiatkowski, członkowie – Joanna Dzięgielewska, Jan Kazubski.